Wyzwanie Uli, chociaż krytykowane przez niektórych uczestników, okazało się bardzo przyjemne. Przede wszystkim gratulacje dla niej za to, że udało jej się zgromadzić tak licznie uczestników!!
Poza tym dzięki wyzwaniu:
- miałam okazję przejrzeć blogi innych uczestników (niektóre będę odwiedzała regularnie), a przypuszczam, że bez wyzwania nigdy bym na nie nie trafiła;
- pięciodniowy tryb wyzwania zmusił mnie do systematyczności;
- cztery tematy uważam za bardzo trafione (w końcu fajnie jest poznać upodobania muzyczne, czytelnicze innych osób, dowiedzieć się, skąd zaczerpnęły inspirację do swoich działań itp.), ostatni temat potraktowałam ogólnikowo, jako że nie chciałam nikogo zanudzać swoimi "historiami dnia powszedniego";
- mogłam zaobserwować różne sposoby prowadzenia bloga, zapoznać się z tematami innych blogów (żałuję tylko, że pojawiło się tak mało blogów na temat nauczania języków obcych - w tym języka angielskiego).
Słowa malkontentów podsumuję jednym zdaniem: Nic na siłę.
W końcu przymusu nie było ;)
Ja dziękuję Uli za to, że zainicjowała taką akcję i że tak liczne grono pasjonatów (różnych dziedzin) mogło wziąć w niej udział.